Krystyna Knypl
Podróż lotnicza (142) TAM: Warszawa - Bruksela
(143) Z POWROTEM: Bruksela - Warszawa
Cała podróż: 2322 km / 1444 mile
Mieszkałam: Best Western
Mój hotel
Obrady
Wykład
Moja badge'a
Raport trzeci. Bruksela, 15 czerwca 2010
Jest 6.40 rano, cisza i spokój dokoła, najlepsza pora na pisanie sprawozdań.
Nasza
grupa składa się z czterech osób. Z lotniska do hotelu jechaliśmy taxi –
założyła jedna z koleżanek, 25 euro bodaj. Dziewczyna z UE chciała jej
przysłać… czek, ale powiedziałam, że musi być cash, bo u nas czeki są
wycofane. Nie wiem, czy już jej oddała – jest bałaganiarstwo
organizacyjne na tej konferencji. Potem pojechaliśmy do centrum
kongresowego przy tym Atomium – był lunch (typowy, nic ciekawego)
i konferencja prasowa.
Polska jest oczywiście czarną dziurą lub białą plamą – jak kto woli jeśli chodzi o aktywność w tych programach.
Po lunchu wróciliśmy busem służbowym do hotelu, gdzie wyszarpali z nas po 50 euro cashu
jako jakiś fundusz gwarancyjny, na wypadek gdybyśmy wypili po butelce
coli, co stoi w tym durnym minibarku. Odmówiliśmy dania kart i darliśmy
się jak 4 kojoty, że rozbój w biały dzień, a ja dodatkowo obiecałam, że
przekażę wiadomość naszym czytelnikom ;)). To jakiś belgijski zwyczaj,
bo jak stałam w hotelu sieci amerykańskiej, to tego nie było, a jak
w tych krzakach pod Brukselą, to zablokowali mi 50 dol. na karcie na 2
tygodnie, którą nieroztropnie dałam – mówili że „tylko na wszelki
wypadek”, a zablokowali forsę. Panienka z recepcji na koniec awantury
wykrztusiła, że instytucja, która nas zaprasza, powinna założyć.
Trzeba było drzeć się przez 0,5 godziny, żeby dowiedzieć się czegoś takiego!
Kapitalizm jest brutalny – słusznie uczyli o tym za komuny!
Dostaliśmy acces code
do internetu – jakaś sieć dla hoteli. Zamówiliśmy na dziś transport na
lotnisko – musimy wyjechać o 10.00, bo potem nie świadczą takich usług –
jest przerwa i ponownie wożą od 16.00. Gdyby u nas był taki absurdalny
zwyczaj, to opisaliby nas w całej Europie!
Pokój
bdb. – elegancki i cichy, ale nie ma coffeemakera, co przechwalają się
nim w internecie, bardzo wygodne łóżko, spało mi się dobrze.
Po
zakwaterowaniu poszłyśmy z koleżanką na zakupy oraz zobaczyć Grand
Place – bo ona jest pierwszy raz w Brukseli. Po drodze wstąpiłyśmy do
delikatesów Delhaize, gdzie lubię robić zakupy i kupiłyśmy różne
słodycze.
Za namową koleżanki kupiłam dwa drinki
w puszkach – podobno dobre i jedno tutejsze piwo – ma mi przewieźć w jej
walizce nadanej na bagaż, bo z plecaka zabraliby mi na lotnisku.
Poznałyśmy
w szczegółach różnice cenowe – piwo tej samej marki w centrum przy
Manneken pis kosztuje 3,35 euro, a w Delhaize 1,13 euro!
Wróciłyśmy by taxi – bo padał deszcz, wyszło po 10 euro na osobę. Zakupy 15 euro – można wytrzymać.
@mimax2 / Krystyna Knypl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.