Powered By Blogger

niedziela, 3 czerwca 2018

4/06/2018. Wstęp do książki Złoty Dyplom Lekarza

Rozdział 1. Wstęp
Obchody ważnych uroczystości mają swój niepowtarzalny blask, który olśniewa obserwatorów. Gdy jednak sami znajdziemy się w roli organizatorów niecodziennej uroczystości niespodziewanie okazuje się, że zapewnienie owego blasku bywa zadaniem dość skomplikowanym.
                              Przeskoczyłam ten mur!
Już same daty mogą stwarzać problemy! Opisy historyczne mają to do siebie, że z datami bywają na bakier… Z jednej strony ułomna ludzka pamięć, niedokładne zegary, szczeliny i strefy czasowe, a do tego różne kalendarze, w których luty może mieć nawet 30 dni!

                      Kalendarz w którym luty na 30 dni
Studia na wydziale lekarskim Akademii Medycznej ukończyłam 29 lutego 1968 roku. Skoro pięćdziesiąt lat później nie ma w kalendarzu takiego dnia, a w Warszawie takiej uczelni, to może punkty odniesienia należy potraktować nie tak bardzo dosłownie jak wynikałoby to z prostej interpretacji faktów?
Intelektualna uroda medycyny francuskiej, którą odkryłam poznając bliżej Hopital Necker, zachęcała do zorganizowania obchodów pięćdziesiątej rocznicy mojego dyplomu w Paryżu.
Paryż - szesnaste urodziny Kate ( 1997), śmieciarka zagrała swą rolę dwadzieścia lat później (2017)
Przez długie lata znaliśmy Paryż z książek, filmów, opowieści. W czasach mojego dzieciństwa i młodości rzadko kto bywał w europejskich stolicach. Granice były zamknięte, nasze paszporty leżały w ministerialnych szufladach, nie mieliśmy dostępu do walut obcych. W latach 90 - tych wszystko zaczęło się normować. Wyjazdy stały się dostępne dla każdego zdeterminowanego miłośnika podroży. Mógł on wyjeżdżać z biurem podroży albo samodzielnie.
5 sierpnia 1997 roku, wyruszyliśmy całą trzyosobową rodziną do Paryża, lot LO 5321 o 12.50 i wczesnym popołudniem byliśmy na miejscu. Powodem wyjazdu były szesnaste urodziny naszej córki, które przez pewien czas obchodziliśmy według zasady „zawsze w dobrym miejscu, zawsze w dobrym towarzystwie”.
Stolica Francji przywitała nas tak rzęsistą ulewą, żeby plan miasta nie rozpuścił się w strugach deszczu, musieliśmy zejść do stacji metra i tam odczytać drogę do celu. Zatrzymaliśmy się w hotelu Adix przy rue Lucien Sampaix 30 w przeddzień 16 tych urodzin. Hałasująca codziennie śmieciarka pod oknami hotelu była na tyle stałym elementem pejzażu, że gdy spotkaliśmy ją na mieście, sfotografowałyśmy się na jej tle.
Dwadzieścia lat później, niczym w powieści Aleksandra Dumasa od 2015 spacerowaliśmy z moim mężem co kilka tygodnia po ulicach Paryża realizując misję „Dziadkowie bez Granic” na rzecz naszych wnucząt Helci i Henia.
Mile wspominaliśmy rodzinną uroczystość dziesięciolecia ślubu naszej córki, którą obchodziliśmy w restauracji Le Grand Colbert w 2016 roku i skłaniały do poszukiwania podobnie atrakcyjnego miejsca w Paryżu.
                  Restauracja Le Grand Colbert ( 2015)
Początkowo myślałam o restauracji Polidor, znanej współcześnie z filmu Woody’ego Allena O północy w Paryżu. W końcu Hipokrates był Grekiem, a Polidor to greckie imię Πολύδωρος znakomite zestawienie symboli!
                              Restauracja Polidor ( 2017)
Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w restauracji Polidor, która istnieje od 1845 roku, bywali w niej tacy słynni ludzie jak Andre Gide, James Joyce, Ernest Hemingway, Paul Valery, Julio Cortazar to mamy ciekawe połączenie medycyny i literatury. Co więcej taką mieszankę bardzo lubię i praktykuję na co dzień.
Okazało się, że to niezwykłe miasto potrafi zaskoczyć nie tylko letnią ulewą, ale i niespodziewanymi zwrotami akcji, w wyniku których wybór miejsca i zorganizowanie obchodów Złotego Dyplomu Lekarza pozostawał przez pewien czas sprawą otwartą.
Po rozważeniu kilku wariantów i lokalizacji uroczystość obchodów Złotego Dyplomu Lekarza przybrała formę sympatycznego obiadu rodzinnego w Warszawie, zgodnie z tytułem mojego ulubionego filmu „Lepiej późno niż później”.
Wszyscy goście świetnie się bawili – zjedliśmy obiad, wysłuchaliśmy tradycyjnego koncertu na pianinie w wykonaniu Kate, obejrzeliśmy rodzinne albumy odkrywając, że to babcia Kisia - jak mówi Henio - jest trendsetterką słodkiej fotki, a nie współczesne bywalczynie ścianek ; ), wnuczęta zwiedzały różne interesujące zakamarki w domu dziadków, wchodziły pod opieką Dziadka na drabinę aby sprawdzić co się kryje na najwyższej półce regału, niektórzy znużeni uczestnicy zdrzemnęli się na kanapie jubilatki...
Nie od dziś wiadomo, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! 
@mimax2 / Krystyna Knypl






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Diagnozowanie Nowego Wspaniałego Świata, odcinek pierwszy

  Krystyna Knypl Motto: Młodzi MYŚLĄ, że starzy są głupi, ale starzy WIEDZĄ, że młodzi są głupi. Agatha Christie , Morderstwo na ple...