Spis treści
1. Przyszła Wena do doktora
Przyszła Wena do doktora...
Choć nie była bardzo chora,
Chciała tylko ponarzekać,
Się przebadać, podociekać,
Co się jej należy - Wenie,
Kiedy znajdzie się na scenie.
Z gruntu słabo jest obyta
Z pompą, blichtrem i paradą.
Trudno mówić jej ze swadą,
Wściekłe męczą ją migreny,
W okolicach każdej sceny.
Co ma robić biedna Wena?
Czy ma wołać pogotowie?
Czy na dyżur pobiec szybko?
Lub się spotkać z złotą rybką
I życzenia wyrzec szybko.
Lekarz się na nogach słania
Co mi z Weny przyjmowania?
Jakie zrobić jej badania?
Więc wiązaną rzecze mową
Wolno cedząc każde słowo:
Pragnę pani wyznać jeno,
Że nie łatwo z panią, Weno,
Mieć romansik lub spotkanie,
Kiedy wszystko jest nietanie.
Cnotą zaś jest oszczędzanie.
Wraca Wena więc do głowy,
A tam czeka temat nowy.
Czy ktoś Wenę refunduje?
Czy to w ogóle się opłaca?
Czy lekarska to jest praca?
I wyznała Wena z mocą,
Lekarzowi szeptem, nocą,
Werdykt krótki, ostateczny,
Może nawet zgoła wieczny:
Światło fleszy Wenę peszy!
2. Przyszła Bzdura do doktora
Przyszła Bzdura do doktora,
Choć nie była bardzo chora,
Chciała tylko ponarzekać,
Się przebadać, podociekać,
Co się jej należy – Bzdurze,
Kiedy cienko śpiewa w chórze.
Z gruntu słabo jest obyta
Z sensem, blichtrem i ogładą.
Trudno mówić jej ze swadą,
Wściekłe męczą ją migreny,
W okolicach każdej sceny.
Co ma robić biedna Bzdura?
Czy ma wołać pogotowie?
Czy na dyżur pobiec szybko?
Lub się spotkać z złotą rybką
I życzenia wyrzec szybko.
Lekarz się na nogach słania
Co mi z Bzdury przyjmowania?
Jakie zrobić jej badania?
Więc wiązaną rzecze mową
Wolno cedząc każde słowo:
Pragnę pani wyznać jeno,
Że nie łatwo panią Bzduro,
Jest porównać z każdą górą,
Bowiem z zestawieniu z Weną
Winna pani być pod sceną.
Wraca Bzdura więc do głowy,
A tam czeka temat nowy.
Czy ktoś Bzdurę refunduje?
Czy to w ogóle się opłaca?
Czy lekarska to jest praca?
Wyznał lekarz Bzdurze z mocą,
Potajemnie, szeptem, nocą,
Werdykt krótki, ostateczny,
Może nawet zgoła wieczny:
Światło fleszy Bzdurę cieszy!
3. Zmierzch południa
Biorę na przechowanie ludzkie lęki
Smugą cienia podążające za mną,
Nie dające się oswoić ani pomniejszyć.
Zwalczam polimorficzny gen służebności,
Nienaturalnie wybujały i patologiczny
Wyhodowany na zbyt częste okazje.
Zdrowy egoizm skrywam chorobliwie,
Chowam go przed światem ze wstydem,
Niczym łokcie z przetartym ubraniem.
Odczepiam cień na krótką chwilę,
Jedynie w samo południe.
Niczym samotny rewolwerowiec,
Idę pustą drogą wypatrując
Kto skrywa się za zamkniętymi oknami.
Nie możesz chybić!- wołają zza zasłon.
Banalne rady z wyprzedaży idei.
Która potrwa nie dalej niż do jutra.
4. Na pożegnanie
Ulokowałam jeden dzień
Na mapie zapomnienia
Będę wspominać go bez słów
I tylko od niechcenia.
Ulokowałam drugi dzień,
Na mapie zapomnienia
Będę wspominać go bez słów
I tak to nic nie zmienia.
Najczulsza niegdyś myśl,
Nie sprowokuje nigdy złości,
Zmartwienie, smutek ani gniew
W spokojnym sercu nie zagości,
Wymażę chwile, słowa, łzy,
Zabliźnię wszystkie swoje rany
Zapomnę każdy zbędny gest,
W odruchu przywołany,
Prąd wspomnień porwał wiele dni,
Wprost nie do policzenia,
Przeszłości mówię ci: bądź zdrowa
Do widzenia!
5. Elektroniczny przypadek
Człowiek odpięty od komputera,
Jest tworem dwuwymiarowym,
Nawet nie wie co może robić,
W swym życiu nie-ekranowym.
Spogląda na świat realny,
Bez tych magicznych odcieni,
Dotyka też błędnym wzrokiem
Przybyłych z innej przestrzeni.
Obsługa nie zalogowanych
Na naszym forum - czy wiecie?
na szczęście jest niemożliwa!
Jesteśmy w innym świecie.
6. Wybrańcy
Wybrańcy piszą słynne dzieła,
Nieszczęśliwi smutne listy niewysłane,
Śmiertelnicy - na ogół przelewy bankowe,
Recepty tylko niektórzy z nich.
Na wyraźne życzenie publiczności.
Tym różnią się od wybrańców,
Że sami wybrali swój los.
Wzajemność nie jest ich radością.
Bohaterowie pierwszych stron gazet,
Zmęczeni, znużeni, obojętni.
Nagle potrzebni w obliczu śmierci,
Która pokazuje każdemu jego miejsce.
(7) Ciąg dalszy
Pytasz czy trudno jest pisać wiersze?
Nie ma nic prostszego pod słońcem,
Wystarczy zebrać rozbiegane myśli,
Czasem poszperać trochę w słowach,
Zważyć zamysły, ustalić proporcje, intencje.
A ciąg dalszy należy do innych ludzi.
(8) Bilans sensu
Zużywają mało tlenu i elektryczności,
Jednak rachunki płacą wysokie,
Choć nadsyłane są bez koperty,
Stan konta otoczony jest tajemnicą.
Mają zwyczaj pożywiać się wolnością,
Na ogół w niewielkich dawkach,
Jednak koniecznie trzy razy dziennie,
Nigdy z przepisu lekarza,
Raczej z wewnętrznej potrzeby.
Drobnych ran już nawet nie liczą, ale
Blizny skrupulatnie mierzą w centymetrach.
Oczywiście nie podając wyników bilansu.
Bo być może wolność jest pozbawiona sensu?
(9) Odpowiedź na pytanie
Dlaczego jestem codziennością
Krótka sprzeczką, listem nie odpisanym,
Dawnym adresem zapomnianym,
Trudną sprawą odłożoną na jutro,
Zniechęceniem, obojętnością,
Nie ma mnie czy już nie chcę?
Znam odpowiedź na to pytanie:
Tak smakuje przemijanie.
(10) Kot
Ten jest z planety mojej,
Kto ma ochotę na kota.
Jest mi szczególnie miły,
Gdy męczy go taka tęsknota.
Skrywa się w różnych tytułach
Tymczasem chce schrupać kota,
Myślisz: to mądry uczony
Tymczasem to szelma-niecnota.
Może już zjadł niejednego,
Sprawa jest dość tajemnicza
Dlaczego żadna komisja
Tej szelmy już nie rozlicza?
(11) Spokojny dystans do medycyny
Spokojny dystans do medycyny
Nie tworzy się w ciągu jednej godziny.
Wolno narasta przez długie lata,
Niepokój z tysiącem wahań się splata,
Lecz gdy nadejdzie ta piękna chwila…
Życie lekarza wszystko umila.
Wszystkie znamienne super wyniki,
Teksty uczone i p (<0,005) statystyki
Nie robią na mnie żadnego wrażenia.
Spoglądam nań rzadko i od niechcenia,
Wszystko mi wolno i nic nie muszę.
Ot! czasem się wierszyk napisać skuszę.
(12) Nie kocham moich snów
Nie kocham moich snów,
W których ciągle leczę ludzi.
Skutecznie każdy z nich,
Mój lekarski zapał studzi.
Pomylone diagnozy, leki zawsze nie trafione,
To są moje koszmary po wielokroć śnione.
Ileż lat można być na niekończącym się dyżurze?
Czy emerytury od tych snów się wreszcie dosłużę?
(13) Poranek w Biedronce
Gdy dziś hasam po Biedronce,
Czuję się jak kwiat na łące!
Zaraz obok jest piekarnia…
Shopoholizm mnie ogarnia!
Konsumpcjonizm atakuje,
Wszędzie chodzę i kupuję,
Całkiem głupie, zbędne rzeczy,
Aż mój portfel cienko skrzeczy!
(14) Między jawą a snem
Obcy ludzie wchodzą we śnie do mojego domu,
„Wszyscy muszą mieć równy dostęp do wszystkiego!”
Takie hasło mają na sztandarach w moich sennych marach.
I nic tobie do tego, że to twój dom! Nie godzisz się?
To pójdziesz na złom!
Akceptuj, przyzwalaj! Dawaj nam wszystko od początku,
Oddalaj się szybkim krokiem od zdrowego rozsądku!
Tylko my mamy rację, tylko nam się wszystko należy!
Opanujemy umysły dorosłych, dzieci i młodzieży!
Darujcie sobie te akcje chciwej i bezczelnej propagandy!
Przegoniłam z mego życia różne cwane bandy,
Agitatorów podłych i cynicznych manipulatorów.
Mój dom nie jest waszym domem i nigdy nim nie będzie.
Zapamiętajcie sobie to na zawsze i pamiętajcie wszędzie.
(15) Schorowany jak lekarz
Elektryka prąd nie tyka,
A lekarza to się zdarza.
Że choroba grzmotnie w łeb,
Gdy on żyje niczym kiep!
(16) Poetycka emigracja
Bilet na emigrację do odległej krainy
Która słynie z obfitości wszystkich liter.
Nie ma w niej pięknych krajobrazów
Jedynie słowa ułożone warstwami.
Czy niecierpliwią się na spotkanie
Z ręką która je wyszuka i odkurzy?
Czy w swej dziwnej wyniosłości
leżą raczej obojętnie i spokojnie?
Bywa, że czekam na nie latami,
Choć dokładnie nie wiem jak długo,
Przyjdzie mi czekać niecierpliwie,
Mam jednak pewność, że nadejdą.
(17) Jesień
Zaskoczone liście przycupnęły na gałęziach,
Zima nadciągnęła w nadzwyczajnym pośpiechu
Nie znanym ani ludziom ani drzewom.
Ktoś zapomniał wystawić liście na sprzedaż,
Opadające liście są dziś w promocji!
Uchroń choć jeden listek przed upadkiem,
Możesz zabrać nawet dwie garście na kredyt.
Wystarczy, że spłacisz następnej jesieni,
Na dogodnych warunkach do rozmyślań.
(18) Pewna pani w kapelutku
Pewna pani w kapelutku
Szła przez życie pomalutku
I nadziwić się nie mogli,
Różni, smętni maruderzy,
Ze się owej starszej pani
Coś od życia też należy!
(19) Odpowiedź na pytanie
Dlaczego jestem codziennością
Krótka sprzeczką, listem nie odpisanym,
Dawnym adresem zapomnianym,
Trudną sprawą odłożoną na jutro,
Zniechęceniem, obojętnością,
Nie ma mnie czy już nie chcę?
Znam odpowiedź na to pytanie:
Tak smakuje przemijanie.
(20) Wiersz
Wiersz powstaje z tęsknoty,
Niewidocznej niezgody,
Niewypowiedzianego bólu,
Bezsilnej wściekłości, namysłu,
Rozsmakowanej samotności,
Zasłuchania w muzyce,
Słów zatrzymanych w kadrze.
(21) Pod powiekami
Śmieszne niepokoje, małe strachy,
Zwykłe chęci i odświętne zachcianki,
Nie odbyte podróże, niezdobyte góry,
Ludzi przeoczonych i zgubione perły.
Wirowanie obrazów zamglonych...
Umiejscowionych na zawsze i trwale.
Pod dziwnie miękkim dyskiem pamięci.
Który skrywa najmniejsze okruszki
Ukrytych wzruszeń i szalonych fantazji.
Spełnionych pod powiekami wyobraźni.
(22) Trud żniwiarzy
Trud żniwiarzy jest bezdźwięczny.
Ulotny, zbyt prosty, zwyczajny.
Brzęczenie owadów jest tylko tłem.
Dla niezwykłego trudu żniwiarzy.
Tysiące natrętnych trzmieli,
Wydaje monotonne dźwięki,
Osiągając całkiem duże efekty,
Trzmiele zajęte brzęczeniem
Pewne i przekonane dogłębnie
Że cudzy trud jest zawsze lekki.
(23) W poczekalni
Poczekalnia życia dość obszerna,
Przechowuje najróżniejszych gości,
Ulokowanych w rozumnej odległości.
Co pojawi się za ostrym zakrętem?
Wszystko ma inny znak zapytania
Zanim pojawi się myśl uniwersalna:
„Ach, więc dlatego czekałam
Po czasie nieskończenie długim
Na spokój bez potrzeby się upewniania:
„Nie zjesz jutro ze mną śniadania?”
(24) Wielkie uczucia
Małe dzieci mają wielkie uczucia
Płaczą nad mlekiem do wypicia
I pluszowym misiem na wystawie.
Ojcem spieszącym się do pracy,
Przytulone do wychodzącej nogi.
Gdy zapłaczą nad rozlanym mlekiem.
Odetchnę z ulgą, że dorosły.
(23) Droga
Właściciele losu innych ludzi,
Upojeni potęgą władzy,
Opętani żądzą panowania,
Ogłuszeni szmerem pochlebstw,
Oślepieni fałszywym blaskiem,
Próżni, napuszeni, nieomylni?
Wszyscy nadęci jak balony.
Nakłuwam szpilką powoli,
Ciekawiąc się czy to bolesne.
Żaden mięsień nie drga im z bólu
Znieczuleni od urodzenia
Podążają samotni, donikąd.
Nie znając celu ani umiaru,
Znieczuleni niczego nie czują.
(24) Pogoń
Pogoń za sensacją zawsze jest bolesna,
Odkrywają zawodowi łowcy ze zdumieniem,
To nie jest to samo mówią zaskoczeni,
Mój własny ból i opisany na szpaltach.
Bolesna nauka jest możliwa zawsze
Wystarczy tylko czasem zamienić role.
(25) Ogłoszenie
Szukam idei nie mających żadnej ceny,
Rzeczy nie wystawionych na sprzedaż,
Herosa, który pokona kręcące wiatraki,
Szukam tego czego podobno nie ma.
Nie przeszkadza mi cudza świadomość
O bezsensie moich żmudnych poszukiwań.
Może okazać się, że miałam jednak rację.
Nic nie jest przesądzone ostatecznie
Dopóki nie ma racji danych na wieczność
(26) Liście na sprzedaż
Zaskoczone liście przycupnęły na gałęziach,,
Zima nadciągnęła w nadzwyczajnym pośpiechu
Nie znanym ani ludziom ani drzewom.
Ktoś zapomniał wystawić liście na sprzedaż,
Opadające liście są dziś w promocji!
.Uchroń choć jeden listek przed upadkiem,
Możesz zabrać nawet dwie garście na kredyt
Wystarczy, że spłacisz następnej jesieni
Na dogodnych warunkach do rozmyślań.
(27) Szansa ludzkości
Cisza poranka otula wszystkich śpiących
Od wczoraj przekonanych, że są sprawiedliwi,
Najłatwiej przychodzą ludziom do głowy.
Absurdalne pomysły na własny temat!
Bezboleśnie porażeni brakiem prądu krwi.
A przecież mogli by tyle jeszcze zrobić!
Wypalić dwadzieścia tysięcy papierosów,
Albo wchłonąć ocean zupy ze śmietaną
Pani Ziuto, tylko 36% śmietana
I żadna inna, kochaniutka moja,
Bo ja nie uznaje tych wynalazków,
Wywar gotuje już od samego rana.
Dlaczego nie dano im tak ważnej szansy
Przecież potrzebnej każdemu człowiekowi,
Co więcej potrzebnej całej ludzkości,
Dopóki żyje na planecie doczesności.
(28) Kraina obfitości
Bilet na emigrację do odległej krainy
Która słynie z obfitości wszystkich liter.
Nie ma w niej pięknych krajobrazów
Jedynie słowa ułożone warstwami.
Czy niecierpliwią się na spotkanie
Z ręką która je wyszuka i odkurzy?
Czy w swej dziwnej wyniosłości
Leżą raczej obojętnie i spokojnie?
Bywa, że czekam na nie latami,
Choć dokładnie nie wiem jak długo,
Przyjdzie mi czekać niecierpliwie,
Mam jednak pewność, że nadejdą.
(29) Nerw kulszowy
Duży i długi zawiadowca każdej nogi
Rządzi bezwzględnie i niepodzielnie.
Z niego odchodzą wszystkie gałązki
I żadna nie jest obcym przybyszem.
Nie ma ani jednego dzieła przypadku
Jeżeli chcesz posuwać się do przodu.
Musisz się poddać jego władzy,
Nogi to zrozumiały z łatwością.
Dlaczego głowie idzie tak opornie?
Wysyła impulsy na nieprzetarte szlaki,
Z których pojedyncze przekształcą się w
myśl znajdującą swe przeznaczenie.
Czy zdąży znaleźć skoro minął termin?
Nie traci nadziei, że trafi do celu
Z miliona posłanych nieznanym odbiorcom.
Maja szanse w każdą środę wieczorem.
Gdy wskazówki koła fortuny nieuchronnie
Zbliżają się do liczb szczęśliwych.
Posłuszne nerwom nogi pobiegną
Na spotkanie z przeznaczeniem.
(30) Mamonomania
Goni za forsą kretynów stu,
Brak im honoru, a także tchu,
Mocno spoconych oraz zadyszanych
I już na mecie z punktu przegranych.
(31) Gala
Piersi pragnące orderów
Zasiadły w wielkiej sali
Na uroczystej gali.
Nim jury werdykt odczyta
Trema za gardło dławi,
Nikogo nie zostawi.
Za zwycięstwo i sławę
Gotowe oddać życie,
Już marzą skrycie.
(32) Przed podróżą
Aby umknąć z pułapki codzienności,
I horyzont oswajam z zapałem.
Płynnie odrywam się od ziemi,
Dzięki boskiemu prawu fizyki,
Że na ciężar ludzkich doświadczeń
Nie działa ziemskie przyciąganie.
Każdą ma podróż pobłogosław Panie....
(33) Upadłe anioły
Nad ranem delikatnie sięgnęły bruku,
Skrzydłami cicho zamiotły podłogi,
Bezszelestnie i bez zbędnego huku,
Naprawiły człowieczy bałagan.
Nie mogą bez końca zamiatać,
Ludzie zajęci zbawianiem świata.
W waciakach z szuflami i miotłami.
Byłoby im bardzo nie do twarzy
Zostawiają śmieci perskim dywanom,
Z uśmiechem na twarzy wesołym,
Nic nie wiedząc o fundacji
Założonej przez upadłe anioły.
(34) Zmiana
Zdjęłam nareszcie białawy fartuch,
Wraz z wersją życia przydeptaną,
Tak! Nikogo do mnie nie zapisano.
W ciemności oczy jarzą mi zielone
Czy wiecie starzy druhowie, że
Nic w życiu nie jest przesądzone!
(35) Wycieczka do Zurychu
Wiersze nie powstają w eleganckich hotelach,
Pełnych usłużnych pracowników,
Rasy innej niż biała – inaczej powiedzieć
Bym nie śmiała.
Oferujących wyuczone umiejętności,
Wszak marketing skierowany jest na gości
Kieszenie, konta i portfele.
Dziś kupujemy trele,
Jutro nabądźmy morele.
(36) Pamięć
Zawsze pamiętają o cudzym powołaniu,
O własnych tabletkach niekoniecznie.
To jasne, że będą żyli długo,
A może nawet wiecznie.
No chyba, że doktor się pomyli.
Bo oni niekoniecznie.
Mają ludzi do tego!
Żeby im służyli bez pamięci.
I nikt się z tego nie wykręci!
(37) Być
lekarzem
śpiewamy na melodię Być kobietą
https://www.youtube.com/watch?v=MkCOxFayF04
Być lekarzem, być lekarzem
marzyć o tym – będąc dzieckiem
być lekarzem, być lekarzem
chociaż będzie to zdradzieckie.
Być lekarzem, być lekarzem,
wciąż pomagać i dogadzać,
nawet – gdyby tobie
miało to przeszkadzać!
W internecie i tabloidach
pokazywać się codziennie
być lekarzem ta tęsknota
się niekiedy budzi we mnie!
Skargi zamiast biżuterii
i donosy takie duże
i codziennie i niezmiennie
bywać wciąż w prokuraturze...
Ach, lekarzem być nareszcie
a najczęściej o tym marzę
kiedy pisze śmieszne teksty
których pisać nikt nie każe.
(38) Wspomnienie wakacji
W Szarm-el-szejk Ziuta
Nie mogła włożyć buta
Bo została pokłuta,
Przez jednego gada
Co na dnie morskim siada.
(39) Podróż metrem w Seulu
Nie pojedziesz w Seulu
metrem bez głowy bólu.
I nie jest to licentia poetica
Z tego bardzo konkretna
Rzeczywistość wynika
Szczegóły podróż metrem w Seulu pod linkiem https://gdl.kylos.pl/wp/?p=10386
(40) Kworum
Zawrzało na forum
Kworum.
Stanowisko było blisko
Uzgodnienia
Gdy nagle tajny agent
Od niechcenia.
Podrzucił im granat
Nieporozumienia.
(41) Wiersz z inspiracji EH
Wieczorny, spokojny zmierzch
Przerwało niespodziewane pytanie:
Kto inspiruje cię do pisania?
Czy między innymi ten facet,
z którym codziennie jadasz śniadania
I zostawiasz mu swój talerz do pozmywania?
(42) Wiersz o moim Muzie
Wiadomo, że poetę inspiruje Muza, a kto inspiruje poetkę?
Wiadomo Muz!
***
Mój Ty Muzie ukochany!
Gdy przyłożę Cię do rany,
Wpadam w zachwyt niesłychany.
Lata płyną i mijają,
A mnie zmarszczki nie tykają.
(43) Dziewczynka z zapinką
Dziewczynka z zapinką
jest śliczną kruszynką.
Dla Babci i Dziadka
To przefajna gratka
Na skype’ie złapać
Tego niejadka ; )
(44) Alfabetyczny wiersz dla Wnucząt
A - to pierwsza jest z literek
nikt nie skoczy jej przed szereg.
B- wypina ładne brzuszki,
wiedzą o tym już kaczuszki
C - cytrynki przypomina
że się kwaśna robi mina.
D - domowe ma znaczenie,
wiedzą o tym wszystkie lenie.
E - jak Ewa każdy powie,
nie jest ważne co ma w głowie.
F – fantazją trochę trąci
i w literkach wszystko mąci.
G - to zawijas trochę trudny,
ale przez to nie jest nudny.
H - to z Henia inicjału
nauczymy się pomału.
I - się przez to w głowie mąci.
chyba że się nikt nie wtrąci.
J – też łatwo rozpoznamy
by pochwałę dostać Mamy.
K konkretną jest literą
żadna babcia nie jest sknerą.
L - lubimy wszyscy za to
że przypomnieć może lato.
Ł - to łatwa jest litera
zawijasy też zawiera.
M - jest zawsze w słowie mama
wszystko Helcia robi sama.
N - naprawdę ma trzy kreski
wiedza o tym nawet pieski.
O - otwiera się szeroko
jak wyspane dobrze oko.
P - pomału przypomina
kogoś komu zrzedła mina.
R - to trudna jest litera
bardzo język poniewiera.
S - dla śmiechu całkiem łatwa
wie już o tym szkolna dziatwa.
T - już nie wiem jak zrymować
trzeba będzie kombinować.
U - jak uszy odmrożone
bo bez czapki wychłodzone.
W - to koniec jest już bliski
trzeba zajrzeć więc do miski.
X – równania znaki to znany
bywa czasem zapomniany.
Y - lubi zgrywać Greka
A tu szybko czas ucieka.
Z - zwiastuje koniec szybki
Moje śliczne złote rybki!
(45) Neurony pamięci
Dziś między snem a dniem
ulokowały się wspomnienia.
Mimo wielu moich starań
nic się w nich nie zmienia.
Postawy zawistnych ludzi,
ich nieprzyjazne decyzje
oraz chore mej przyszłości wizje.
Szczęśliwie w rzeczywistości
nie zostały spełnione.
I warto dziś powiedzieć:
w niebyt przepędzone!
Dziś między snem a dniem
ulokowały się wspomnienia.
Mimo wielu moich starań
nic się w nich nie zmienia.
Postawy zawistnych ludzi,
ich nieprzyjazne decyzje
oraz chore mej przyszłości wizje.
Szczęśliwie w rzeczywistości
nie zostały spełnione.
I warto dziś powiedzieć:
w niebyt przepędzone!
(46) Nie kocham moich snów
Nie kocham moich snów,
W których ciągle leczę ludzi.
Skutecznie każdy z nich
Mój lekarski zapał studzi.
Pomylone diagnozy, leki nie zawsze trafione.
To są moje koszmary po wielokroć śnione.
Ileż lat można być na niekończącym się dyżurze?
Czy emerytury od tych snów się wreszcie dosłużę?
(47) Instrukcja obstrukcji kciuka
Zaraz szybko umyj ręce,
nie tkwij w ciągłej, strasznej męce,
Mycie rąk zaś wszystko zmienia
w kwestii stanu zakażenia.
Rząd nas wszystkim już panuje,
mycie rąk wciąż nadzoruje,
Narodowa to jest drama
gdy publiczność myje sama,
Ręce, palce i nadgarstki,
w sposób zwykły geszefciarski.
Dziś potrzebne są wytyczne,
aby umyć palce liczne.
Nie pieść kciukiem dozownika,
z tego dużo zła wyniki!
A ministru w swej podzięce, krzyknij:
Ja cię kręcę!
(48) Luka w edukacji
Osobiste spotkanie z sensacją jest bolesne,
Odkrywają ze zdumieniem jej zawodowi łowcy,
To nie jest to sam mówią zaskoczeni.
Mój własny ból i opisany na szpaltach.
Bolesna nauka jest możliwa zawsze,
Trzeba tylko czasem zamienić się na role.
Niestety nie uczą tego w ani jednej szkole.
(49) Prośba do Big Pharmy
Droga Big Pharmo, módl się za nami,
Ale też odpuść ludziom czasami!
Nie każdy musi, nie każdy chce,
Nadstawiać cztery litery swe ; )
Daj ludziom wybór oraz swobodę,
Nie czyhaj chciwie na ich wygodę,
W kwestii decyzji podejmowania
I osobistego o zdrowie dbania.
(50) Rymowanka do porannej kawy
Nie ma równości! To chyba wiecie, że
Nie ma równych ludzi na świecie.
Są duzi i mali, mądrzy i głupi,
Ale tej bajki dziś nikt nie kupi.
Sprzedaje się kłamstwo, fałsz i obłuda.
Jak długo? - pytasz. Dopóki się uda!
Ekspert, to taki gość z nominacji.
Ma mega przydział przeróżnych racji.
Na każdy temat on dużo wie.
Więc mówi wszystko co tylko chce.
Jest też komitet, nie, nie centralny !
Z umysłowości raczej banalny,
Powie co każą, podpisze wszystko,
Zwłaszcza gdy przelew bankowy blisko.
(51) Medycyna oparta na propagandzie
Medycyna Oparta na Propagandzie
Lubi zawsze jechać po bandzie.
Wrzaskliwą narracją wciąż peroruje,
Innych poglądów nie toleruje.
Karci, wytycza oraz strofuje
Jak nieomylna dziunia się czuje.
Będąc już raczej lekarką starą
Poradzę dziuni warszawską gwarą:
Nie bądź tak cwana w ząbek czesana,
Bo przyszłość twoja będzie opłakana.
(52) Ośmiornica covidowa
Ośmiornica covidowa
Chce byś zawsze była zdrowa,
Piękna, mądra i bogata,
Żyła też przez długie lata.
Musi wciąż Cię nadzorować
Szczepić, mazać i pilnować
Objąć czule Cię mackami
Abyś zawsze była z nami!
(53) Jestem sobie
( Warszawa 1981)
***
Jestem sobie Młoda Madka
Wystrojona cała w szmadkach,
Nic nie muszę sama wiedzieć,
W internecie mogę siedzieć,
A jak nie wiem to poklikam
I wciąż dalej sobie fikam.
Ważne tylko są wytyczne
One są nad wyraz śliczne,
Bo zwalniają od myślenia
Oraz wiedzy pogłębienia.
Paryż 2017
***
(54) Nieomylni posiadacze racji
Nieomylni posiadacze wyłącznej Racji
Są oznaką przejrzałej Demokracji,
Karcą, mądrzą się i pouczają
Za nieomylnych Bogów się mają.
Nie wiedzą biedacy niestety,
Że mają na głowach propagandowe berety.
Głowy ubrane w berety z programem
"Ja oświecać muszę! Pouczać i doskonalić,
A jak się nie uda to przynajmniej dowalić!"
Będę się mądrzyć i wszystkim chwalić
Bo najważniejsze jest komuś dowalić.
(55) Droga do szkoły
Babcia do szkoły jeździła Chaussonem
Tymczasem Wnuczka jeździ - z Fassonem.
Paryską okropnie nierówną drogą.
Zdarzało się jej gnać hulajnogą,
Bywały na niej niemiłe upadki,
O których będą pamiętać Dziadki.
A także Babcie, no i Rodzice.
Tak to już czasem bywa, gdy
Odwiedza się kolejną stolicę.
Fot. Dojazd do szkoły z Fassonem
Fot. Dokumentacja z Fassonem
Motyw muzyczny: Autobus Czerwony
https://www.youtube.com/watch?v=ohgmqtdTcGQ
(56) Gastronomiczne dylematy
Gdzie się człowiek tylko ruszi,
tam sprzedają modne sushi.
Dziś bigosu nikt jada,
bo po prostu nie wypada!
(57) Ministry Evy oda do pacjenta
Pacjencie Drogi,
Jedz zawsze pierogi!
Komu milsza kiełbasa,
Ten nie pohasa!
Od serca Wam mówi
Ministra Wasza *
(58) Hasło dnia
Szczepić! Szczepić!
Tym co nie chcą
Dużą karę wlepić,
A co się dziś zarobi
Na tym haśle "szczepić"
Jutro można przepić ;)
(59) Kuchnia pasjonata
Moje wspaniałe, kochane Wnuczęta!
Niech każde z Was dobrze to zapamięta
Że smakowitą kuchnię pasjonata
Ma Maciej - Wasz najwspanialszy Tata!
O czym zawiadamia, Wasza babcia Kisia,
Która pod choinkę przesyła fajnego misia.
(60) Miłośnicy
Miłośnicy statystycznej znamienności,
Siedzą od doświadczenia lekarskiego
W bardzo, bardzo dużej odległości.
Gdy czas własnej choroby nadchodzi,
Żadna statystyczna znamienność
Nawet na chwilę im nie dogodzi.
Może się nawet niekiedy zdarzyć,
Że przykro w chorobie zaszkodzi.
Warto korzystać z lekarskiego rozumu,
I nie być bezkrytycznym wyznawcą
Biznesowego i marketingowego szumu.
(61) Autorytety
(62) Przeminęło
Przeminęło z wiatrem i mutacją
To co był nową religią
Stalo się abstrakcją
Wirusy nie chcą atakować
Tylko szybko się mutują
Jak żyć gdy ludzie
Przejrzeli na oczy
I żaden durny przekaz
Ich już nie zaskoczy
Władco naszych losów
Zlituj się nad nami
I przyślij nowego
Wirusa z kolcami.
Los im odpowiada
Tym razem mam na was
Groźnego wielkiego gada
Od którego dowiecie się
Czego robić nie wypada
(63) Ballada empatycznego świadczeniodawcy
Nie pękaj, bracie, nie łam się, przecie
To o nas wczoraj stało w gazecie,
Pisał redaktor pewien na schwał,
Że nas ogarnia empatii szał.
W takim pisaniu nie ma usterek,
Propagandzistów i władzy gierek.
Refren
Przed nami naród odkrywa ciała,
Duszy tajniki i myśli swe,
Choć co on myśli,
To diabeł wie!
Nie przekrzyczymy każdego buca,
Niech w telewizji wciąż zdziera płuca.
Nawet gdy władza nam nie dogodzi.
Pić życia rozkosz, a cóż to szkodzi!
A w zeszłe święto badałem kobitę,
Co miała obie nogi umyte.
Refren
Przed nami naród odkrywa ciała,
Duszy tajniki i myśli swe,
Choć co on myśli,
To diabeł wie!
- Na motywach piosenki zespołu Kult „Inżynierowie z Petrobudowy”
http://www.youtube.com/watch?v=vrSayJGVWuU">http://www.youtube.com/watch?v=vrSayJGVWuU
http://teksty.wywrota.pl/tekst-chwyty/70-kult-inzynierowie-z-petrobudowy.html - (64) Wierszyk o drapaniu w gardle
-
Gdy Cię w gardle lekko drapie,
Znak to jawny, że Cię łapie,
Ta choroba groźna, znana,
Jutro lockdown jest od rana.
Pomalutku, po cichutku,
Wirus wita się w ogródku.
A to z gąską, a to z chwastem,
Będzie trochę ambaras(t)em.
Abyś się nie znalazł w niebie,
Lockdown twardy jest dla Ciebie.