Krystyna Knypl
Motto
„(...) niezadowolenie jest jedną z kluczowych cech,
które z człowieka czynią pisarza. Nie wystarcza cierpliwość i znój, musimy czuć
przymus ucieczki od tłumów, towarzystwa, życia codziennego i zamknięcia się na
osobności. Pragniemy cierpliwości i nadziei, byśmy w naszych dziełach potrafili
stworzyć pełne głębi światy.
(...) Pisarz zamykający się w pokoju z początku rusza
w podróż w głąb siebie, by po latach odkryć wieczne prawo rządzące literaturą:
musi posiąść sztukę opowiadania własnych opowieści tak, jakby były one
opowieściami wszystkich ludzi, jak też sztukę tworzenia opowieści innych ludzi
tak, jakby były one jego własnymi opowieściami, bo tym właśnie jest
literatura.”
Orhan Pamuk, wystąpienie podczas wręczenia Nagrody
Nobla 2006.
Rozdział 1. Wspomnienie Poradni Chorób
Nijakich
Nie ma większego huraganu w życiu kobiety niż
macierzyństwo. Nie ma takiej kariery która by nie zbladła i zmalała wobec
wyzwań, przed którymi stawała każda matka nowo urodzonego dziecka. Matylda
Przekora podążając zgodnie z odwiecznymi prawami natury uznała, że macierzyństwo
jest ważniejsze od każdej kariery naukowej i zdrowia wszystkich bywalców
oddziału chorób wszelakich.
Z chwilą gdy została matką Maniuli postanowiła udać
się na trzyletni urlop wychowawczy. Decyzja ta została uznana przez sfery
szpitalne za niebywale ekstrawagancką.
- Nikt cię nie będzie znał - wieszczyły dwórki z
najbliższej świty ordynatora Władysława Wielkosza, szefa Kliniki Chorób
Wszelakich w Wielkim Mieście.
- Jakoś to przeżyję - odpowiadała dr Matylda Przekora,
kobieta niepokorna i dociekliwa, osobowościowo element obcy w dworze gnących
się w ukłonach pochlebców kicających dookoła ordynatora.
- Oderwana od szpitala zgłupiejesz i będzie umiała
tylko ugotować zupę - prorokowała jedna z wiernych służek ordynatora.
- Ważne, że nie umrę z głodu, a co do reszty to
zobaczymy, dajcie mi szansę zaryzykować i postawić na coś innego niż dreptanie
za ordynatorem na obchodach i wystawanie w jego sekretariacie w oczekiwaniu na
łaskawe przyjęcie w gabinecie – odpowiedziała Matylda.
Ta zuchwała i wcześniej przez żadną z asystentek nie
podejmowana decyzja oznaczała w istocie, że Matylda przestała być jednym z
elementów wspaniałego otoczenia ordynatora, słynnego uzdrowiciela chorych i
pocieszyciela strapionych. Matylda w dworskiej społeczności stanowiła element
niewielkich rozmiarów, raczej lokujący się na jego obwodzie, nigdy nie
wyznaczany do awansów, wyjazdów zagranicznych, nagród finansowych, kariery
naukowej wyższego szczebla. Nie zasługiwała na te dobra więc trudno aby
ordynator przydzielał je osobie, której z definicji się nie należały!
Przedstawmy jej niedoskonałą osobowość z wykorzystaniem jakże modnych obecnie
hashtagów.
# Czy Matylda odwiozła kiedykolwiek ordynatora
samochodem z pracy do domu? Nigdy! Nie dość tego nie miała nawet prawa jazdy i
co oczywiste samochodu.
# Czy można ją było prosić o zrobienie przeźroczy
dzień przed wykładem? W żadnym wypadku!
# Czy patrzyła ordynatorowi z uwielbieniem w oczy? Ani
razu nie posłała mu spojrzenia pełnego uwielbienia z dołączonym wydłużonym
westchnięciem poruszającym cząsteczki powietrza z pęcherzyków płucnych
trzeciorzędowych.
Wobec tak zaawansowanych braków w osobowości i
potencjale asystenckim decyzje ordynatora o nieprzydzielaniu jej czegokolwiek
atrakcyjnego były oczywiste i zasłużone! Asystent to jest ktoś kto powinien
ordynatorowi asystować i kicać dookoła niego na dwóch łapkach, a nie dyskutować
z podawaniem cytatów z najnowszego piśmiennictwa naukowego, dociekać
niepotrzebnych szczegółów tak delikatnych jak na przykład komu wypłacono
pieniądze za prace zlecone wykonane przez Matyldę. Taka nieprzyjemnie
dociekliwa jednostka powinna zrozumieć, że powściągliwość emocjonalna jest dla
wspinania się po drabinie klinicznej kariery umiejętnością podstawową.
Co więcej postanowiła po trzyletnim urlopie
wychowawczym przenieść się z oddziału chorób wszelakich do poradni chorób
nijakich dzięki czemu nie musiała pełnić całodobowych dyżurów lekarskich na
oddziale szpitalnym. Mogła spokojnie odprowadzać Maniulę do szkoły, odbierać
jak po lekcjach, odpowiadać na wszystkie zadawane przez córkę pytania, czuwać
nad jej zdrowiem rozwojem.
Z powodu kolekcji wspomnianych wyżej nieciekawych cech osobowości, z którymi przychodziło ordynatorowi obcować przez wiele lat, prośba Matyldy o przeniesienie do poradni chorób nijakich została przez ordynatora zaakceptowana z nieskrywaną radością. Stosowne dokumenty podpisane zostały autografem z zamaszystym ogonem, który mógł być odczytany przez znawcę symboli graficznych tylko w jeden sposób ja, Władysław Wielkosz tu rządzę i nikt inny.
Z powodu kolekcji wspomnianych wyżej nieciekawych cech osobowości, z którymi przychodziło ordynatorowi obcować przez wiele lat, prośba Matyldy o przeniesienie do poradni chorób nijakich została przez ordynatora zaakceptowana z nieskrywaną radością. Stosowne dokumenty podpisane zostały autografem z zamaszystym ogonem, który mógł być odczytany przez znawcę symboli graficznych tylko w jeden sposób ja, Władysław Wielkosz tu rządzę i nikt inny.
Czas płynął i wszystko zmieniało się w Wielkim
Mieście, a nowe trendy objęły także służbę zdrowia. Oddział chorób wszelakich
przeniósł się do nowego centrum medycznego wybudowanego na obrzeżach miasta,
natomiast poradnia chorób nijakich zawisła w niezdefiniowanym niebycie. Pewnie
tkwiła by do dziś, gdyby dyrekcja szpitala nie zażądała dołączenia poradni do
struktur oddziału, licząc na wyższe kontrakty w związku z nadciągającymi
zmianami restrukturyzacyjnymi. Odległość czterech gmachów między poradnią a
oddziałem chorób wszelakich tworzyła nowy, dość bezkolizyjny byt.
Po kilku latach niemrawych zmian w służbie zdrowia
nadszedł huragan organizacyjno - koncepcyjny. Pacjenci stali się klientami, za
którymi szły pieniądze… Wprawdzie nikt tych pieniędzy tak ulokowanych na własne
oczy nie widział, ale skoro wszyscy o tym mówili to coś musiało być na rzeczy.
Profesor Władysław Wielkosz przeszedł na emeryturę, schedę po nim przejął prof.
Antoni Przecientny, utalentowany biznesowo zwycięzca konkursu na następcę.
Antoni szybko dokonał biznesowej restrukturyzacji
przychodni i Matylda wypadła za burtę wspaniałego żaglowca MS „Choroby
Wszelakie” pływającego po morzach i oceanach wiedzy klinicznej wraz z
towarzyszącym mu małym jachtem „Choroby Nijakie”.
Matylda po pierwszej chwili oszołomienia złapała
oddech, dopłynęła do widniejącego na horyzoncie brzegu i rozejrzała się
dookoła. W zasięgu wzroku nie było widać nikogo znajomego ani znanego. Gdzieś w
oddali majaczyła sylwetka jakby znanego żaglowca, który zmierzał w tylko sobie
znanym kierunku oddalając się od lądu na który los przemian wyrzucił Matyldę.
Rozejrzała się dookoła, w prawo i w lewo – nie było obok niej nikogo.
- A więc jestem sama w takim położeniu… tylko ja i
nikogo więcej dookoła. A to dopiero historia! - ostrożnie analizowała swój stan
fizyczny i psychiczny po tym w sumie nieoczekiwanym zakręcie życiowym.
-Kim ja teraz jestem? Co mogę robić? Co znaczę we
wszechświecie medycznym? Wiele pytań i żadnej znanej odpowiedzi. Mogła równie
dobrze nazywać się dr Matylda Nikt – Proszalska, wszak już nie była jedną z tej
słynnej w całym Wielkim Mieście drużyny ordynatora, zasiadającej na medycznym
Olimpie. Nawet nie mogę do nikogo zadzwonić, bo i tak nikt nie odbierze ode
mnie telefonu.
To co odczuwała było uczuciem do tej pory nikomu
nieznanymi z kręgu jej znajomych. Jak można było opisać odczucia Matyldy? Otóż
nasza bohaterka odczuwała ból czterech liter większy niż owe litery połączony z
chorobą określaną przez lekarzy tajemniczym kryptonimem ZBCC, ale to była to w zasadzie
zarezerwowana dla pacjentów.
Na wszelkie dotkliwie obite miejsca medycyna ludowa
zalecała okłady ze sparzonych liści kapusty naprzemiennie z zimnymi opatrunkami
z lodu. Trudno jednak było do końca życia leżeć z kapustą rozłożoną na
mięśniach pośladkowych. Potrzebna była inna kuracja.
Matylda instynktownie czuła, że zmiana liści kapusty
na inne warzywo nie gwarantowało pomyślnego przebiegu kuracji. Pierwszym
elementem kuracji było stwierdzenie: trzeba podnieść się i wrócić do realnego
świata. Pierwsze spostrzeżenie jakie poczyniła po powrocie brzmiało: to
był świat w zupełnie innym stylu.
@mimax2 / Krystyna Knypl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.