Moja badge'a
Ekologiczna promocja
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_2017/gdl_10_2017.pdf
Migracja ludności i problemy medyczne Knypl K.
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/zdrowe-zasady/631-migracja-ludnosci
Migracja
ludności jest stara jak świat. Jedną z jej przyczyn są wojny, które
sieją śmierć, zmieniają granice państw i trwale wpływają na ludzkie
losy. Skutki wojen ciągną się przez wiele lat i pokoleń.
Czy akceptacja masowej migracji jest możliwa?
Mieszkańcy
Europy w dużym odsetku odnoszą się do migrantów z dystansem, rezerwą,
niechęcią. Jak rozwiązać problem braku akceptacji? – zastanawiają się
promotorzy ruchów migracyjnych. Z pomocą stara się im przyjść prof. Rene
Hurlemann, neurolog niemiecki z Bonn, który w połowie sierpnia 2017 r.
wraz ze swoim zespołem opublikował na łamach „Proceedings of the
National Academy of Sciences” artykuł Oxytocin-enforced norm compliance reduces xenophobic outgroup rejection” (http://www.pnas.org/content/114/35/9314.full).
W komunikacie prasowym profesor Rene Hurlemann stwierdził: Given the right circumstances, oxytocin may help to promote the acceptance and integration of migrants into Western cultures (https://www.uni-bonn.de/news/188-2017).
Napisałam
do profesora Hurlemanna e-mail i zaproponowałam mu lekarską,
merytoryczną dyskusję na Sermo – portalu skupiającym międzynarodową
społeczność 800 tysięcy lekarzy ze 150 krajów świata. Niestety profesor
nie zdecydował się na wzięcie udziału w tej dyskusji, choć byłoby o czym
porozmawiać, tym bardziej że oksytocyna jest lekiem, który ma ściśle
określone medyczne wskazania do podawania (https://www.empowerpharmacy.com/drugs/oxytocin-nasal-spray.html).
W oficjalnym dokumencie rejestracyjnym dla oksytocyny wystawionym przez
FDA nie ma „akceptacji dla uchodźców” jako wskazania do podawania leku.
Problemów jest więcej
Brak
powszechnej akceptacji migrantów nie jest jedynym problemem, z jakimi
przychodzi się zmierzyć współczesnym organizatorom życia społecznego.
Problemem jest inna kultura, język, obyczaje, a także zdrowie
przybywających do Europy ludzi. The Consumers, Health, Agriculture and
Food Agency (Chafea) zorganizowała 21 września w Brukseli konferencję
Migration and Health. Paths to integration, w której uczestniczyłam jako
akredytowany dziennikarz medyczny.
Trwające 8
godzin obrady wypełniły wystąpienia przedstawicieli Komisji
Europejskiej, poszczególnych krajów członkowskich rozwiązujących
problemy migrantów, a także wystąpienia osób, które osobiście przeszły
szlak migracyjny. Zabrał także głos komisarz ds. zdrowia
i bezpieczeństwa żywności dr Vytenis Andriukaitis (https://ec.europa.eu/commission/commissioners/2014-2019/andriukaitis/announcements/refugees-health-projects-financed-under-health-programme-21-september-2017-brussels_en).
To, co
zwracało moją uwagę podczas słuchania wystąpień prelegentów, to przewaga
deklaracji o charakterze politycznym. Choć obrady toczyły się w języku
angielskim, to trzeba by ten język nazwać językiem zaawansowanej
poprawności politycznej i wzmożonego optymizmu nieopartego na faktach.
Miałam wrażenie, że powstaje nowy dział medycyny – migrantologia.
Zamiast medycyny opartej na faktach rodzi się medycyna oparta na
wyobrażeniach polityków. Lekarzowi w jego pracy niekoniecznie ma
towarzyszyć pielęgniarka, lecz zupełnie inne osoby. Powstają takie
zawody jak mediator medyczny, interpretator kulturalny i parę innych
określanych w języku amerykańskich lekarzy jako „noctor”, czyli „non
a doctor”.
Czego oczekują politycy?
Marzeniem
polityków jest, aby migranci zintegrowali się z miejscową ludnością.
Jednakże jak zauważył dr Angel Kunchev, przedstawiciel Ministerstwa
Zdrowia Bułgarii, żaden z migrantów nie chce się integrować z jego
krajem. Bułgarzy mają też inny problem. Otóż migranci w ich kraju to
głównie Afgańczycy, a język pusztuński oraz język dari, które są
w obowiązujące w Afganistanie, zna zaledwie kilka osób w całej Bułgarii.
Życzenia
polityków niestety nie leczą chorób. A gdyby nawet miały taką moc, to
jest poważny kłopot – Europa nie ma należytego rozeznania ani w danych
osobowych napływającej ludności, ani w ich stanie zdrowia, przebytych
i trwających chorobach, szczepieniach.
Przedstawicielka
International Organization for Migration podczas przerwy najpierw
skutecznie zidentyfikowała dwójkę polskich dziennikarzy, a następnie
bardzo energicznie ich przekonywała, że realizowany przez tę organizację
projekt obejmujący ustalanie danych osobowych i stanu zdrowia, który
objął 2000 migrantów, znacząco pomoże rozwiązać wiele spraw. Pytaliśmy,
jak można interpolować dane z niewielkiej grupy na 2,7 mln osób, które
przybyły do Unii Europejskiej z innych krajów
http://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php/Migration_and_migrant_population_statistics/pl
jednak w exposé owej emisariuszki było więcej żaru ideologicznego niż konkretnych danych.
Na
szczęście są organizacje doświadczone i w pełni profesjonalne. Podczas
największego dopływu migrantów do Grecji najrzetelniejszej pomocy
udzieliły dwie zasłużone organizacje – Lekarze bez Granic oraz
Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Jak dobrze działają Lekarze bez Granic,
wiemy z relacji dr Marty Florea, która pracowała przez 3 miesiące jako
ginekolog położnik w Pakistanie (więcej: http://gazeta-dla-lekarzy.com/index.php/lekarz-z-sercem/400-jak-to-jest-byc-lekarzem-bez-granic).
W podsumowaniu
obrad Isabel de La Mata, główny doradca ds. zdrowia i rozwiązywania
sytuacji kryzysowych w Komisji Europejskiej, powiedziała: Nie kończymy tej dyskusji, my ją dziś rozpoczęliśmy.
Niewątpliwie ciąg dalszy nastąpi, pytaniem otwartym pozostaje – na ile
będzie się korzystać z doświadczenia płynącego z pracy z ofiarami wojen,
a na ile z teorii snutych w brukselskich gabinetach. Wszystkim należy
życzyć, aby problemy rozwiązywali doświadczeni w tej materii praktycy.
Artykuł konferencji Zdrowie publiczne i nowe zagrożenia Knypl K. Diabetyk 2017,8,24
Krystyna Knypl
"Do Brukseli jeżdżą bardzo ważni ludzie"