Każda
podróż czymś człowieka zaskakuje. Świat teraz zrobił się niezwykle
chciwy na pieniądze, wiec współczesne zaskoczenia maja zwykle charakter
finansowy. Przyjechałam 2 godziny przed odlotem i to jest tyle aby
spokojnie wygrzebać się ze wszystkich zasadzek współczesnego chciwego
menedżeryzmu. Odprawa zaczęła się na 2 godziny przed odlotem. Miły pan
z obsługi powiedział:
-Ma
pani wykupiony bilet w takiej taryfie, że nie obejmuje ona bagażu, jest
on płatny dodatkowo 35 euro czyli 146 złotych, proszę opłacić w stoisku
215, i wrócić do mnie z dowodem wpłaty, wtedy otrzyma pani boarding
pass. Ale na szczęście w drodze powrotnej ma pani bagaż w cenie biletu.
Bulbulbul - zabulgotałam wewnętrznie i udałam się do stanowiska pobierającego haracz. Tam okazało się, że przyjmują tylko w cash
polskim, żadne karty kredytowe ani euro nie biorą, prawdziwi rozbójnicy
nie dzielą się ani z bankami ani z Visą ani z Masterem. Kesz na kiesz - jak mawiali emigranci zarobkowi do Stanów Zjednoczonych z moich rodzinnych stron i wiedzieli co mówią!
Musiałam
więc udać się na I piętro do banku i wymienić 20 euro, bo podobno kurs
na parterze w kantorze jest wysoce niekorzystny. Zasilona 80 złotymi
uiściłam haracz i dostałam pokwitowanie za -uwaga! uwaga- excess baggage,
cokolwiek ten excess ma oznaczać. Nawet trudno z takim pokwitowaniem
ubiegać się o zwrot, no bo powiedzą po co brałaś excess i nie zwrócą. Na
security nawet niczym nie zadzwoniłam i udałam się na zwiedzanie nie
widzianego 2 tygodnie lotniska ;)) .
Już pod
gate'e dowiedziałam się od jednej pani, że jak się człowiek odprawia
przez internet to ta zbójecka opłata wynosi 80 złotych. Wniosek: trzeba
się zawsze odprawiać przez internet, jednak!
In plus zaskoczeniem był posiłek gorący na pokładzie - pulpety, ziemniaki puree
i marchewka, ser, krakers, ciasteczko, kawa, herbata, woda. Porcje
mini-mini, ale zawsze to lepiej niż w LOT-cie gdzie w cenie biletu do
Brukseli za duże pieniądze jest woda i batonik. Rekompensatą były ładne
widoki podczas podróży. Ruch na trasie spory, śmignęło kilka maszyn po
drodze.
Połączenie chmury i góry
Ale po chwili ukazały się ładne widoki wybrzeża
Wysiadam na stacji Syntagma
Kieruję się Andreas Syngros Avenue, który był bankierem greckim
Docieram wreszcie do mojego Athens Ledra Hotel*****
Wnętrze faktycznie pięciogwiazdkowe!
Następny dzień rozpoczynam od wizyty na śniadaniu
Co by tu wybrać na śniadanie?
Wszystkiego po trochu
W pewnym momencie z okien autobusy widać Akropol!
A za chwilę powracamy do współczesności splątanej przewodami
Jesteśmy na miejscu obrad - Instytut Pasteura w Atenach
W tle egzotyczne wyposażenie z epoki minionej
Dr Cynthia Menel - Lemos epidemiolog z CHAFEA
Powracamy na wykłady
Anastasia Pharris - Ciurej ze Szwecji, ciekawy wykład
Jadę metrem obejrzeć zmianę warty pod Parlamentem
Nadchodzi zmiana warty
Zmiana warty
O czym donosi Wasz fotoreporter
Artykuł o konferencji w Gazecie dla Lekarzy
https://www.gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_2014/gdl_7_2014.pdf
Krystyna Knypl
"Do Brukseli jeżdżą bardzo ważni ludzie"
Co
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.