Powered By Blogger

środa, 18 maja 2022

Rozdział 10. Paryż po raz pierwszy

Przez długie lata znaliśmy Paryż z książek, filmów, opowieści. W czasach naszego dzieciństwa i młodości mało kto bywał w europejskich stolicach. Granice były zamknięte, paszporty w ministerialnych szufladach, nie mieliśmy dostępu do walut obcych. W latach 90. wszystko zaczęło się normować. Wyjazdy stały się dostępne dla każdego zdeterminowanego miłośnika podróży. Mógł wyjeżdżać z biurem podróży albo samodzielnie. My latem 1997 r. zdecydowaliśmy się na samodzielną wyprawę do Paryża.

Matylda i Francis, Paryż 1997 r.

Pierwszym etapem przygotowań było rozpoznanie terenu za pomocą książek kupowanych w księgarni Sklep Podróżnika w Warszawie. Drugi etap obejmował zakup biletów lotniczych oraz rezerwację noclegów. Trzeci etap to zakup waluty obcej – wtedy jeszcze franków francuskich.

Jakie książki kupiliśmy, aby oswoić się z paryską rzeczywistością? Przede wszystkim plan Paryża, modnego w owych latach wydawnictwa Michelin.

Do dziś tę książkę bierze się z przyjemnością do ręki – jest w niej nie tylko plan ulic, ale także podstawowe informacje o stolicy Francji. Planowaliśmy chyba intensywne zwiedzanie, bo znajdujemy ręczne zapiski o numerach autobusów kursujących do godziny 0.30.

Trzeba też było dowiedzieć się czegoś o samym mieście – wiedzę zdobywaliśmy z dwóch poradników: Twój przewodnik Michael’s Paryż oraz Pierrette Letondor & Beatrice Berthet-Piomor Przewodnik turystyczny dla kobiet – Paryż.

Szczególnie urocze rady znaleźliśmy w ponadczasowym, jak się okazuje, przewodniku dla kobiet. Czytamy w nim:

Nasz przewodnik ma wiele luk. Są one celowe. (…) Fanatycy zwiedzania być może dojdą do wniosku, że brakuje informacji o domu, w którym ktoś się urodził albo umarł. Dla nas ważniejsza jest informacja, jak poruszać się paryskim metrem. Paryż nie jest tani. Istnieje jednak wiele adresów, pod którymi można niedrogo mieszkać, zjeść czy dokonać zakupów. Dlatego też nie powinnyśmy bezwzględnie rezygnować, mając na uwadze nasz portfel, z haute couture czy luksusowych restauracji. Kto chce poznać Paryż i rozkoszować się nim, może, jedząc ostrygi czy kupując piekielnie modny ciuch, doznać tyle przyjemności, że zdecyduje się oszczędzać na innych rzeczach.

Myśl, żeby oszczędzić na… powiedzmy chlebie, by starczyło ostrygi, jest bardzo francuska i wywodzi się w prostej linii od Marii Antoniny, autorki słynnej kwestii: S’ils n’ont pas de pain, qu’ils mangent de la brioche!

Nasze przewodniki, z których przygotowywaliśmy się do podróży do Paryża

Podróż i zakwaterowanie

Do Paryża wyruszyliśmy 5 sierpnia 1997 roku, lot LO 5321 o 12.50, i wczesnym popołudniem byliśmy na miejscu. Stolica Francji przywitała nas tak rzęsistą ulewą, że aby strugi deszczu nie zalewały nam mapy, musieliśmy zejść do stacji metra.

Mieszkaliśmy w hotelu Adix na 30 Rue Lucienn Sampaix 75010 Paris, dziś obiekt nazywa się inaczej, jest po generalnym remoncie i niewiele przypomina nasz hotelik z lat 90. Jedynie podwórko, na którym rozstawiono stoliki i krzesełka, zachowało ten sam styl http://www.kyriad-paris-canal-saint-martin-republique.fr/.

Noclegi kosztowały 4500 franków. Frank był słabą walutą i był wart 0,56 złotego, co daje kwotę 2520 złotych na 3 osoby za 9 noclegów, czyli jedna noc 280 zł albo 93 zł od osoby. Banknoty franków miały spore rozmiary i czuliśmy się niczym osoby handlujące walutą, gdy wpłacaliśmy je do kasy hotelowej.

Postanowiliśmy zapłacić z góry, żeby nie nosić się z workiem pieniędzy. Otrzymaliśmy pokwitowanie, na którym było napisane - 4500 FRF, co nas nieco zaniepokoiło. Recepcjonistka objaśniła, że jak jest minus, to w istocie jest plus…

Pokój był maleńki, chyba pierwotnie dwuosobowy i gdy dodano trzecie łóżko, nie było gdzie postawić nogi. Równie maleńka była winda. W Paryżu i dziś nas zastanawia, że w tych maleńkich windach zawsze znajdzie się miejsce na zamontowanie popielniczki oraz to, że za oknami maleńkich pokoików rozciągają się szerokie bulwary, aleje i pola.

Małe windy nie nadają się do przewożenia dużych rzeczy, więc Francuzi duże przedmioty transportują do mieszkań na piętrach za pomocą dźwigów-platform. Widywaliśmy np. kanapy wędrujące w powietrzu do balkonu lub okna na wysokim piętrze kamienicy.

Mieszkaliśmy w hotelu Adix

Recepcja naszego hotelu

Faktura z hotelu Adix
Następnego dnia po przyjeździe obchodziliśmy 16. urodziny Kate. Odbyła się uroczysta sesja fotograficzna w paryskich plenerach oraz zakup prezentu.
Prezent urodzinowy zakupiony w Paryżu Six easy pieces R. Feynmana
Wiemy też gdzie są najlepsze bagietki w Cannes
Restauracja Grand Bar Cluny i my
Każdego poranka budziła nas hałasująca śmieciarka. Kto mógł przewidzieć, ż ebęzie to ulubiony pojazd Młodzieńca w okresie paryskim

Co zwiedziliśmy?

Każdego dnia rano wyruszaliśmy w miasto. Zwiedzaliśmy je pracowicie, mimo iż nie byliśmy wyspani, bo sen zakłócały nam długie i hałaśliwe rozmowy toczone na podwórku.

Nasze poranki miały dwa stałe punkty odniesienia – hałasującą śmieciarkę, pod którą sfotografowałyśmy się, oraz bezdomnego śpiącego we wnęce sklepowej. Gdy narzekaliśmy na ciasnotę w naszym pokoiku, mówiliśmy sobie – ten facet ma jeszcze mniejszy metraż!

Kupiliśmy bilety wieloprzejazdowe. Poruszaliśmy się głównie autobusami, co wynikało z niezbyt fortunnego doświadczenia z używaniem metra. W Przewodniku dla kobiet przeczytaliśmy, że stacja Abbesses linii nr 12 leży najgłębiej pod ziemią i trzeba do niej zjeżdżać windą. Zjazd okazał się nieprzyjemny, winda – jak to w Paryżu – ciasna, chybocąca się na boki. Brrr…

I tak wysoko szybując wybraliśmy się na wieżę Eiffl'a

Maniula i Francis, Paryż 1997 r.

Matylda i Maniula, Paryż 1997 r.

Na wieży Eiffl'a wyświetlano neon z informacją ile pozostało dni do 1 stycznia 2000 roku, obawiano się, że data ta może spowodować problemy w systemach informatycznych.

Zwiedziliśmy – oczywiście wieżę Eiffla, Notre Dame, Sacré Coeur, Montmartre, Łuk Triumfalny, Trocadéro. Oczywiście chcieliśmy wiedzieć, czy to prawda, że najlepsze kasztany są na placu Pigalle[1] – ale jakoś do degustacji nie doszło. Pozostając w konwencji frywolnej, obejrzeliśmy z zewnątrz Moulin Rouge, byliśmy zdziwieni skromnymi rozmiarami obiektu. Przyglądaliśmy się stateczkom płynącym Sekwaną. Spacerowaliśmy po Polach Elizejskich i zajrzeliśmy do Galeries Lafayette. Duże wrażenie zrobiła na nas księgarnia Virgin. Nie spodziewaliśmy się, że 18 lat później zawita ona na warszawskie Okęcie.

Finanse i zakupy pamiątek

Nasz budżet był skromny, ale wystarczający na wszystko, co najważniejsze. Podczas pobytów w Szwajcarii ukuliśmy pojęcie dieta ubogich turystów, na którą składały się chleb i woda. W Paryżu dieta była zmodyfikowana stosownie do miejsca – odżywialiśmy się bagietkami i zupami w torebkach przywiezionymi z kraju.

Poza prezentem urodzinowym kupiliśmy sobie nieco paryskich strojów, może nie było to haute couture, ale okazało się niezwykle wygodne i ponadczasowo trwałe. Szefowa ekspedycji dostała trzy pary skarpetek ze sklepu na Polach Elizejskich. Skarpetki bez ściągacza, wygodne do podróży, odwiedziły pięć kontynentów i nadal są dobrym stanie. Świetne zakupy zrobiliśmy też w Tati – bluzy w kratę dziś służą do chodzenia po domu. Mimo iż magazyn ten miał opinię taniego, to zachowywał w owym czasie pewien styl. Odwiedzony po latach okazał się wypełniony marną chińszczyzną.

Wróciliśmy 14 sierpnia 1997 r. rejsem LO 336. A potem wspominaliśmy, wspominaliśmy i planowaliśmy następne podróże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Diagnozowanie Nowego Wspaniałego Świata, odcinek pierwszy

  Krystyna Knypl Motto: Młodzi MYŚLĄ, że starzy są głupi, ale starzy WIEDZĄ, że młodzi są głupi. Agatha Christie , Morderstwo na ple...