Zanim Matylda i Francis zostali Dziadkami, to oczywiście wcześniej zostali Teściami. Tak Matylda pisała na swoim blogu: Jedno pokolenie temu, aby wyjść za mąż wystarczyło być osobą stanu wolnego i mieć narzeczoną/narzeczonego. Oczywiście niewielkie finanse też były potrzebne. USC wymagał 4-tygodniowego terminu na rozmyślania co do trwałości postanowienia i to było wszystko.
Dziś przygotowania do ślubu to ciężka praca dla Narzeczonych i obu Rodzin, która trwa minimum 6 miesięcy. Pierwsza oficjalna impreza - zaręczyny, poznanie Rodzin.
Wszystkie atrakcyjne lokale, w których może odbywać się wesele trzeba rezerwować na 6 miesięcy wcześniej. Rezerwacja to początek - po tym następuje seria spotkań z menedżerem, na których omawia się szczegóły przebiegu wesela, menu, oznakowania lokalu, rozsadzenia gości, wywieszenia informacji o niepaleniu na sali, wpłaty zaliczek, czasu degustacji tortu ślubnego i wielu innych detali. Suknię zamawia się na 3 miesiące przed ślubem - szyją w Paryżu - pewnie u nas "się nie opłaca". Należy odbyć 14 wizyt w celu pobrania nauk małżeńskich, dodatkowo 3 wizyty w poradni planowania rodziny. Trzy wizyty w celu spisania protokołu u księdza - notabene znakomicie szczegółowego, jest nawet pytanie "czy rodzice narzeczonych się znają?". Zamówienie podróży poślubnej - dwie do trzech wizyt w biurze podróży na 3 miesiące przed wyjazdem. Zamówienie obrączek - pewnie 4 tygodnie wcześniej. Przymiarki - dwie sukni ślubnej. Zamówienie garnituru i przymiarki. Zamówienie i odbiór zaproszeń ślubnych.
Jeszcze jedno spotkanie w celu omówienia szczegółów przebiegu wesela – menedżer prosi o wyznaczenie "osoby decyzyjnej" - trzeba ustalić, które z Rodziców będzie pełnić tę funkcję, więc drugie spotkanie przyszłych Teściów.
Rozesłanie zaproszenie, a to dopiero początek, to się dopiero zaczyna...
Mamy 30 dni do ślubu :-)).
Na szlaku podróży Dziadków bez Granic był także Madryt, do którego wybraliśmy się aby towarzyszyć Maniuli i Hilitce, które miały w tym mieście przesiadkę. Zdecydowaliśmy się podwieźć dziewczyny do Madrytu, robiąc kilkudniową przerwę w podróży. Zwiedziliśmy miast, odprowadziliśmy podróżniczki na lotnisko i następnego dnia wróciliśmy do Warszawy
Na lotnisku w Madrycie Maniula i Hilitka
***
Dorastanie
Małe dzieci mają wielkie przeżycia,
Płacząc nad syropem do wypicia,
Pluszowym misiem na wystawie,
Ojcem spieszącym się do pracy,
Przytulone do wychodzącej nogi.
Gdy zapłaczą nad rozlanym mlekiem.
Odetchnę z ulgą, że dorosły.
***
Francis w Madrycie
Matylda w Madrycie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.