Krystyna Knypl
Na szczęście obrady skończyły się i nadszedł dzień wycieczki do Chichen Iza. Wybrałam się na wycieczkę do Chichen Itza, zachęcona ofertą sprzedawcy z biura turystycznego na Av. Tulum. Dziś taka wycieczka kosztuje około 70 usd.
Chichén Itzá – prekolumbijskie miasto założone przez Majów na półwyspie Jukatan w IV-VI w. Zachowane zabytki w jego częściach południowej i zachodniej są związane z kulturą Majów, natomiast w części północnej - z kulturą Tolteków.
Największy rozwój datowany jest na X-XI wiek. W XIII miasto straciło na znaczeniu, a w XV zostało opuszczone. Od 1924 roku prowadzone wykopaliska pozwoliły odkryć pozostałości wielu zabytków. Nazwa miasta pochodzi od dwóch świętych zbiorników, przy których zostało ono założone (nazwa Chichén Itzá znaczy Źródła Ludu Itzá). Zbiorniki te zwane cenote służyły jako miejsce składania ofiar. Majowie wrzucali rytualnie łamane przedmioty.
Ostateczny układ miasta powstał po 900 r. w okresie wpływów Tolteków. Z tego okresu pochodzą największe budowle: największe na terenach Mezoameryki boisko do gry w ullamalitzli (o długości 150 m), El Castillo – świątynia Kukulkana (Świątynia Zamek), Świątynia Wojowników (Templo de los Guerreros), grupa Tysiąca Kolumn i Świątynia Jaguara.
W 1988 stanowisko archeologiczne w Chichén Itzá wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO, zaś 7 lipca 2007 roku obiekt został ogłoszony jednym z siedmiu nowych cudów świata.
Źródło: wikipedia
Podróż samochodem trwa około 2 godzin.
Autobus zbierał turystów z różnych hoteli w Cancun. Zgromadzonych wszystkich wycieczkowiczów zawieziono do centrum turystycznego, gdzie przesiedliśmy się do innych autokarów. W wyniku tych przenosin trafiłam na pokład autobusu dość późno i przyszło mi siedzieć obok właścicielki fioletowego kapelusza. Liczyła chyba ona na towarzystwo swojego nakrycia głowy w jakże nietypowym kolorze, które rozłożyła na sąsiednim siedzeniu, ale z powodu braku innych wolnych miejsc musiała przystać na towarzystwo nieznanej turystki z Polski.
W międzyczasie powoli nawiązywała się z moją sąsiadka rozmowa i lody powoli topniały bowiem w oglądanym na trasie przejazdu punkcie tkania dywanów i zdobionych, ludowych talerzy zrobiłyśmy sobie wspólne zdjęcie. Wymieniłyśmy się też wizytówkami.
Moją towarzyszką okazała się być Amerykanka o nietypowym imieniu Tamara zamieszkała w Kansas City. Podczas drogi dowiedziałam się, że pracuje jako dyrektor marketingu w branży medycznej, ma syna Jeffa i wychowanicę Yordi z Kuby. Od słowa do słowa i po kilku godzinach byłyśmy przyjaciółkami w amerykańskim rozumieniu tego określenia.
Dojechaliśmy do terenu piramid w Chichen Itza, który to teren ma status Muzeum Narodowego. Można było zwiedzać piramidy z przewodnikiem mówiącym po angielsku lub po hiszpańsku. Ja wybrałam oczywiście przewodnika anglojęzycznego, a moja towarzyszka podróży przewodnika mówiącego po hiszpańsku, bowiem znała ten język bardzo dobrze, o czym miałam okazję przekonać się trochę później.
Piramidy wywarły na mnie bardzo duże wrażenie, robiłam sporo zdjęć - szkoda, że takim marnym sprzętem i jeszcze bez należytej świadomości fotograficznej. Potem zawieziono nas do restauracji na obiad podczas którego oglądaliśmy występy taneczne młodej Meksykanki, która tańczyła tańce ludowe. Obiad spożywałam w towarzystwie grupy Amerykanów, bowiem moja sąsiadka Tamara zaprosiła mnie do stolika. W pewnym momencie jedna z Amerykanek zauważyła na napis na mojej koszulce kupionej w Tunisie i wykrztusiła:
- Byłaś w kraju... arabskim???
Wyglądałam w jej oczach na nieomal bohaterkę narodową, która odbyła wycieczką na księżyc, a może jeszcze dalej!
Podczas drogi powrotnej rozmawiałam z Tamarą na różne tematy, ale czułam, że podczas takiej wielogodzinnej rozmowy potykałam się o braki w słownictwie angielskim.
Dojechaliśmy do domu pod wieczór i Tamara żegnając się ze mną sympatycznie wygłosiła słynną frazę:
-Mogłabyś lepiej mówić po angielsku...
Zachęciła mnie jak nikt dotąd. Duże zasługi należy też przypisać mojej córce mówiącej często
-Masz to wszystko w głowie, tylko poszukaj dobrze.
Zrobiłyśmy sobie zdjęcie jak przystało na dwie travel-mattes. Okrągłe nalepki na naszych bluzkach oznaczają, że jesteśmy uczestniczkami wycieczki i mamy prawo wstępu na pokład autobusu.
Po drodze odwiedziliśmy sklep z pamiątkami
Wtedy nie żywiłam jeszcze słabości do skorup, bo dziś to wykupiłabym pewnie cały sklep!
Po 2 godzinach dojechaliśmy do Chichen Itza
Widok ogólny
Można wejść na szczyt, zejście jak zawsze jest trudniejsze
Z turystką rodem z Ukrainy, mówiącą po polsku, zamieszkałą w Stanach Zjednoczonych. Po lewej miejscowa dziewczynka w ludowej sukience.
Detale
Pod drzewami sprzedawcy pamiątek
"Rolling stones"
Elementy architektoniczne
Elementy architektoniczne
Zdaje się, że jest to boisko do gry w piłkę
Inne ujęcie boiska
Dzień był bardzo gorący, pewnie nie pierwszy w tym sezonie, trawa wypalona słońcem
Zakaz wchodzenia. Wdzięczne mocowania za pomocą materiałów naturalnych ;))
Dalszy plan
Pod górkę, w tle widoczne małe czerwone kwiatki na drzewie
Ruiny czegoś ważnego
Coś ważnego
Elementy architektoniczne
Inne zbliżenie
Zbliżenie
Dopiero teraz spostrzegłam, że jest to rysunek wojownika!
Chichén Itzá – prekolumbijskie miasto założone przez Majów na półwyspie Jukatan w IV-VI w. Zachowane zabytki w jego częściach południowej i zachodniej są związane z kulturą Majów, natomiast w części północnej - z kulturą Tolteków.
Największy rozwój datowany jest na X-XI wiek. W XIII miasto straciło na znaczeniu, a w XV zostało opuszczone. Od 1924 roku prowadzone wykopaliska pozwoliły odkryć pozostałości wielu zabytków. Nazwa miasta pochodzi od dwóch świętych zbiorników, przy których zostało ono założone (nazwa Chichén Itzá znaczy Źródła Ludu Itzá). Zbiorniki te zwane cenote służyły jako miejsce składania ofiar. Majowie wrzucali rytualnie łamane przedmioty.
Ostateczny układ miasta powstał po 900 r. w okresie wpływów Tolteków. Z tego okresu pochodzą największe budowle: największe na terenach Mezoameryki boisko do gry w ullamalitzli (o długości 150 m), El Castillo – świątynia Kukulkana (Świątynia Zamek), Świątynia Wojowników (Templo de los Guerreros), grupa Tysiąca Kolumn i Świątynia Jaguara.
W 1988 stanowisko archeologiczne w Chichén Itzá wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO, zaś 7 lipca 2007 roku obiekt został ogłoszony jednym z siedmiu nowych cudów świata.
Źródło: wikipedia
Podróż samochodem trwa około 2 godzin.
Autobus zbierał turystów z różnych hoteli w Cancun. Zgromadzonych wszystkich wycieczkowiczów zawieziono do centrum turystycznego, gdzie przesiedliśmy się do innych autokarów. W wyniku tych przenosin trafiłam na pokład autobusu dość późno i przyszło mi siedzieć obok właścicielki fioletowego kapelusza. Liczyła chyba ona na towarzystwo swojego nakrycia głowy w jakże nietypowym kolorze, które rozłożyła na sąsiednim siedzeniu, ale z powodu braku innych wolnych miejsc musiała przystać na towarzystwo nieznanej turystki z Polski.
W międzyczasie powoli nawiązywała się z moją sąsiadka rozmowa i lody powoli topniały bowiem w oglądanym na trasie przejazdu punkcie tkania dywanów i zdobionych, ludowych talerzy zrobiłyśmy sobie wspólne zdjęcie. Wymieniłyśmy się też wizytówkami.
Moją towarzyszką okazała się być Amerykanka o nietypowym imieniu Tamara zamieszkała w Kansas City. Podczas drogi dowiedziałam się, że pracuje jako dyrektor marketingu w branży medycznej, ma syna Jeffa i wychowanicę Yordi z Kuby. Od słowa do słowa i po kilku godzinach byłyśmy przyjaciółkami w amerykańskim rozumieniu tego określenia.
Dojechaliśmy do terenu piramid w Chichen Itza, który to teren ma status Muzeum Narodowego. Można było zwiedzać piramidy z przewodnikiem mówiącym po angielsku lub po hiszpańsku. Ja wybrałam oczywiście przewodnika anglojęzycznego, a moja towarzyszka podróży przewodnika mówiącego po hiszpańsku, bowiem znała ten język bardzo dobrze, o czym miałam okazję przekonać się trochę później.
Piramidy wywarły na mnie bardzo duże wrażenie, robiłam sporo zdjęć - szkoda, że takim marnym sprzętem i jeszcze bez należytej świadomości fotograficznej. Potem zawieziono nas do restauracji na obiad podczas którego oglądaliśmy występy taneczne młodej Meksykanki, która tańczyła tańce ludowe. Obiad spożywałam w towarzystwie grupy Amerykanów, bowiem moja sąsiadka Tamara zaprosiła mnie do stolika. W pewnym momencie jedna z Amerykanek zauważyła na napis na mojej koszulce kupionej w Tunisie i wykrztusiła:
- Byłaś w kraju... arabskim???
Wyglądałam w jej oczach na nieomal bohaterkę narodową, która odbyła wycieczką na księżyc, a może jeszcze dalej!
Podczas drogi powrotnej rozmawiałam z Tamarą na różne tematy, ale czułam, że podczas takiej wielogodzinnej rozmowy potykałam się o braki w słownictwie angielskim.
Dojechaliśmy do domu pod wieczór i Tamara żegnając się ze mną sympatycznie wygłosiła słynną frazę:
-Mogłabyś lepiej mówić po angielsku...
Zachęciła mnie jak nikt dotąd. Duże zasługi należy też przypisać mojej córce mówiącej często
-Masz to wszystko w głowie, tylko poszukaj dobrze.
Zrobiłyśmy sobie zdjęcie jak przystało na dwie travel-mattes. Okrągłe nalepki na naszych bluzkach oznaczają, że jesteśmy uczestniczkami wycieczki i mamy prawo wstępu na pokład autobusu.
Po drodze odwiedziliśmy sklep z pamiątkami
Wtedy nie żywiłam jeszcze słabości do skorup, bo dziś to wykupiłabym pewnie cały sklep!
Po 2 godzinach dojechaliśmy do Chichen Itza
Widok ogólny
Można wejść na szczyt, zejście jak zawsze jest trudniejsze
Z turystką rodem z Ukrainy, mówiącą po polsku, zamieszkałą w Stanach Zjednoczonych. Po lewej miejscowa dziewczynka w ludowej sukience.
Detale
Pod drzewami sprzedawcy pamiątek
"Rolling stones"
Elementy architektoniczne
Elementy architektoniczne
Zdaje się, że jest to boisko do gry w piłkę
Inne ujęcie boiska
Dzień był bardzo gorący, pewnie nie pierwszy w tym sezonie, trawa wypalona słońcem
Zakaz wchodzenia. Wdzięczne mocowania za pomocą materiałów naturalnych ;))
Dalszy plan
Pod górkę, w tle widoczne małe czerwone kwiatki na drzewie
Ruiny czegoś ważnego
Coś ważnego
Elementy architektoniczne
Inne zbliżenie
Zbliżenie
Dopiero teraz spostrzegłam, że jest to rysunek wojownika!
@mimax2 / Krystyna Knypl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.