Krystyna Knypl
Pamiątki kupione, walizki spakowane, nadszedł czas odjazdu. Moja droga powrotna prowadziła z Cancun do Houston, a dalej do Amsterdamu i Warszawy. Prosta jak drut!
Co kupiłam w Meksyku? Bluzę, która służy mi do dziś
Tequilę i rękodzieło, lubię tę bransoletkę do dziś
Jeszcze tylko zdjęcie w szybie solo travelera i w drogę!
Co poznałam podczas tego wyjazdu?
1. wielkość dawnego Meksyku
2. mizerię kongresów w tej części świata
3. zasady kontroli bagażu
4. amerykański sposób motywowania i zachęcania ludzi do pracy - zachęta wypowiedziana przez Tamarę działa na mnie do dziś.
Następnego dnia rano wyjeżdżałam do Europy. Na lotnisko pojechałam taksówką zamówioną przez recepcję. Lot CO 0365 z Cancun do Houston przebiegł bez problemów, jeśli nie liczyć rewizji bagażu podręcznego i pstrykania moimi zjazdowymi długopisami. W Houston byłam o 14.40. Odebrałam walizkę i zgłosiłam się do odprawy na odcinek transatlantycki. Znowu nie mogłam się porozumieć z pracownicą lotniska, oczekiwała ode mnie, co się dopiero po dłuższej rozmowie okazało, okazania dowodu nadania bagażu w Cancun, na którym gryzmoliłam sobie jakieś notatki podczas lotu i w ogóle nie uważałam go za coś ważnego
Chodziło o tę nalepkę, która jest dowodem nadania bagażu - nie miałam pojęcia o tym długi czas.
Rozmawiałyśmy w dość nerwowej atmosferze, co w rezultacie spowodowało konieczność odwiedzenia restroom'u. A tam nowe zagadki z hydrauliki transkontynentalnej!
W Houston jest olbrzymie lotnisko niekiedy podróżni są przewożeni wózkami
Przypuszczam, że moje niezorientowanie co do dokumentacji nadanego bagażu było powodem skierowania go do kontroli. Wszystko odbyło się oczywiście poza moja świadomością. Gdy dojechałam do Warszawy, otworzyłam walizkę, w jej wnętrzu leżał niewielki druczek zawiadamiający, że bagaż był poddany kontroli.
Karta kontroli bagażu przez TSA
Zostały kolorowe pamiątki i takie same wspomnienia
Co kupiłam w Meksyku? Bluzę, która służy mi do dziś
Tequilę i rękodzieło, lubię tę bransoletkę do dziś
Jeszcze tylko zdjęcie w szybie solo travelera i w drogę!
Co poznałam podczas tego wyjazdu?
1. wielkość dawnego Meksyku
2. mizerię kongresów w tej części świata
3. zasady kontroli bagażu
4. amerykański sposób motywowania i zachęcania ludzi do pracy - zachęta wypowiedziana przez Tamarę działa na mnie do dziś.
Następnego dnia rano wyjeżdżałam do Europy. Na lotnisko pojechałam taksówką zamówioną przez recepcję. Lot CO 0365 z Cancun do Houston przebiegł bez problemów, jeśli nie liczyć rewizji bagażu podręcznego i pstrykania moimi zjazdowymi długopisami. W Houston byłam o 14.40. Odebrałam walizkę i zgłosiłam się do odprawy na odcinek transatlantycki. Znowu nie mogłam się porozumieć z pracownicą lotniska, oczekiwała ode mnie, co się dopiero po dłuższej rozmowie okazało, okazania dowodu nadania bagażu w Cancun, na którym gryzmoliłam sobie jakieś notatki podczas lotu i w ogóle nie uważałam go za coś ważnego
Chodziło o tę nalepkę, która jest dowodem nadania bagażu - nie miałam pojęcia o tym długi czas.
Rozmawiałyśmy w dość nerwowej atmosferze, co w rezultacie spowodowało konieczność odwiedzenia restroom'u. A tam nowe zagadki z hydrauliki transkontynentalnej!
W Houston jest olbrzymie lotnisko niekiedy podróżni są przewożeni wózkami
Przypuszczam, że moje niezorientowanie co do dokumentacji nadanego bagażu było powodem skierowania go do kontroli. Wszystko odbyło się oczywiście poza moja świadomością. Gdy dojechałam do Warszawy, otworzyłam walizkę, w jej wnętrzu leżał niewielki druczek zawiadamiający, że bagaż był poddany kontroli.
Karta kontroli bagażu przez TSA
Zostały kolorowe pamiątki i takie same wspomnienia
@mimax2 / Krystyna Knypl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.