Krystyna Knypl
Lekarz niejedno ma imię,
choć w tradycyjnym i poniekąd już historycznym rozumieniu jest to osoba
lecząca ludzi i posiadająca dyplom ukończenia wydziału lekarskiego. W
czasach Hipokratesa lekarz i pacjent tworzyli w pełni wystarczające sobie
towarzystwo. Z upływem czasu wokół lekarza i pacjenta pojawiało się coraz więcej
osób, a wszystkie z niezwykłym zapamiętaniem deklarowały, że ich życiową
dewizą jest dobro chorego. Z czasem zaczęły sugerować, iż wiedzą
lepiej niż lekarz, co jest potrzebne pacjentowi.
Potrzeby pacjenta to bardzo tajemnicze i ewoluujące pojęcie, będące mieszanką rzeczywistych potrzeb
terapeutycznych, wyobrażeń o potrzebach, apetytów konsumpcyjnych,
podszeptów sąsiadek i mediów, a także impulsów powstających pod wpływem
wszechobecnych reklam. Warto uświadomić sobie, że dobro chorego i potrzeby pacjenta nie zawsze są tożsame.
Co więcej, istnieje rzeczywiste dobro chorego i marketingowe pojęcie dobra chorego.
Musimy się w tym złożonym
świecie odnaleźć i dopilnować zachowania właściwych proporcji.
Wykonywanie zawodu staje się trudne nie tylko z powodu rozmiarów
wiedzy medycznej, ale także – a niektórzy mówią, że przede wszystkim – z
powodu zawiłego prawa regulującego wykonywanie zawodu lekarza. Jeszcze
wczoraj mogliśmy leczyć zgodnie z naszą wiedzą, dziś musimy to robić zgodnie
z charakterystyką produktu leczniczego.
Chciałabym, aby na łamach
„Gazety dla Lekarzy”, którą widzę jako nasze medium społecznościowe z
profesjonalnym szlifem redakcyjnym, były poruszane rożne tematy.
Przede wszystkim wiążące się z naszą pracą, przepisami ją regulującymi,
a także czasem wolnym, jeśli już taki trafi się zapracowanemu lekarzowi.
Zdarza się nam być pacjentami i jest to niełatwa rola, gdy trzeba usiąść
po drugiej stronie biurka w gabinecie innego lekarza.
Sytuacja może być trudna
dla obu stron. Postaramy się oswoić także ten temat. Będziemy szukać tematów,
które nas łączą. Będziemy pokazywać koleżanki i kolegów, których
podziwiamy za ich pozalekarskie talenty. Chcemy przywrócić właściwą rangę
myśleniu klinicznemu oraz naprawić postrzeganie naszego zawodu pomiędzy
nami. Nie jesteśmy świadczeniodawcami, lecz leczymy ludzi. Nie jesteśmy
kodem, który uruchamia system ochrony zdrowia. Z wszystkich tych powodów niełatwo
być lekarzem.
A
jednak jesteśmy! Czy to efekt pocałunku uzależnienia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.